Pierwszy lot – tyle zmartwień dla młodej mamy – a nagle okazało się, że zamiast jednego długiego bezpośredniego lotu z przyczyn niezależnych od nas okazało się, że bezpieczniej zmienić bilety i wybrać 9-godzinny lot z przesiadką. Także można powiedzieć, że u nas były za jednym razem dwa pierwsze loty ( na trasie Kraków-Dubaj lecieliśmy z przesiadką w Niemczech).
Bałam się podróży samolotem niesamowicie zarówno pod względem higieny i zarazków w samolocie, jak również obawiałam się jak mój mały 4-miesięczny bobas zniesie 9-godzinną podróż z przesiadką. Na szczęście udało się nam to świetnie i powrotu się już zupełnie nie bałam.
Postanowiłam więc napisać to, co warto wiedzieć i na co warto zwrócić uwagę zabierając malucha na pokład:
1. Przy starcie oraz lądowaniu zwróćcie uwagę, by dziecko piło napój bądź mleko z butelki lub z piersi – chodzi o przełykanie śliny. Dzięki temu zapobiegniecie nieprzyjemnemu uczuciu przytykania się uszu (co dla dzidziusia może być bolesne i zaskakujące). Alternatywą dla starszego dziecka jest lizak. Przyznam ze skruchą, że dla mojego upartego 3-latka czasem nie było innej rady.
2. Przydatny w samolocie jest żel do dezynfekcji/odświeżenia rąk, abyście nie musiały biegać do toalety non stop, a zarazem abyście zachowywały higienę dotykając dziecka.
3. Warto ze sobą zabrać ampułki soli fizjologicznej i zakroplić nosek i spojówki w czasie podróży maluszkowi, aby je odpowiednio nawilżyć, jeśli czeka Was długa podróż.
4. Przed podróżą nie zapomnijcie napisać do linii lotniczych czy dysponują specjalnym łóżeczkiem niemowlęcym. Jeśli tak jest to koniecznie poproście o nie i o przydzielenie miejsc dla rodziców z niemowlakiem. Siedzenia te będą w pierwszym rzędzie danej kabiny, bo tylko tam można powiesić łóżeczko.
5. Nie ma sensu zabierać ze sobą zbyt wielu rzeczy na pokład, a zarazem należy wziąć wszystkie niezbędne artykuły, które Wam będą potrzebne.
Moim zdaniem do niezbędnych rzeczy należą:
- Jedzenie dla niemowlaka i akcesoria do jego podawania (jeśli nie karmicie już piersią),
- Pieluchy i akcesoria do przebierania (mokre chusteczki, itd),
- Komplet ubranek na zmianę „w razie czego”
- Zabawki, które wcale nie są zabawkami. Szczerze powiedziawszy to zawsze zabieramy do samolotu coś, co nie jest zbyt cenne i w razie czego może się zgubić/zniszczyć, a równocześnie zajmuje na długo, daje dużo zabawy. Dla starszaka taką rzeczą może być książeczka z całą masą naklejek, klocki magnetyczne (którymi akurat uwielbia się też bawić roczny braciszek Antosia, oczywiście pod naszą kontrolą). Roczniak uwielbia bawić się w wyciąganie prozaicznych rzeczy z opakowania, sprawdza się nawet paczka chusteczek.. 😉 Świetną zabawką jest też jedzenie – my zawsze bierzemy owoce takie jak borówki, banany, kiwi, dzieciaki potrafią chwile siedzieć i po prostu jeść.
Do rzeczy zbędnych natomiast należą:
- Pieluchy tetrowe – lepiej wziąć ręczniki papierowe/chusteczki jako coś jednorazowego,
- Zabawki – najwyżej jedną, bądź dwie. Przy większej ilości będziecie nurkować między fotelami w poszukiwaniu reszty. 🙂
Chciałam też również wspomnieć o czymś nad czym warto się zastanowić planując podróż z niemowlakiem, otóż bardzo ułatwia sprawę wykupienie dodatkowego miejsca w rzędzie (jeśli lecicie klasą ekonomiczną, samolotem w którym są trzy miejsca koło siebie) lub miejsca w klasie biznes. My lecieliśmy klasą biznes do Dubaju, a wracaliśmy z wykupionym dodatkowym siedzeniem. Uważam, że było to ogromne udogodnienie, bo podróżując z takim maluchem każdy dodatkowy kawałek własnej powierzchni w samolocie jest ważny.
A teraz część druga wpisu, czyli co zrobić z wózkiem wchodząc do samolotu.
Każda linia lotnicza ma swoje wytyczne, o które warto zapytać. Ja opowiem Wam jak to się odbyło u nas, czyli o locie Lufthansą oraz Fly Dubai.
Nasz wózek (Bugaboo Cameleon) był 3-częściowy, bo zabieraliśmy do podróży stelaż, gondolę i fotelik samochodowy.
Bałam się, że ktoś się o to przyczepi, ale wszystko poszło gładko. Na nasz wózek kupiłam wieeelką torbę transportową, do której wszystko razem się zmieściło i dodałam tam jeszcze zapasowe koła. Całość ważyła ok 20kg, a torba była gigantyczna. Przeszło, obsługa uznała to wszystko za wózek i całość nadaliśmy dopiero przy wejściu na pokład samolotu. W drodze powrotnej, ponieważ mieliśmy wykupiony jeden niewykorzystany bagaż dodatkowo, nadałam fotelik samochody jako oddzielny bagaż, w ortalionowej cienkiej siatce transportowej nabytej przed wyjazdem na allegro. Po przylocie do domu odebrałam siatkę podziurawioną, przetartą, na szczęście bez szkód na foteliku, ale myślę, że uchronił się on cudem.
Mój wniosek – zabezpieczajcie dobrze swoje wózki i akcesoria dziecięce do podróży. Nikt ich niestety nie szanuje… Z perspektywy czasu widzę, że zabieranie tak gigantycznego wózka i akcesoriów do niego było dość szalone.
Możecie rozważyć:
- zakup dużej torby na wózek do samolotu jeśli to nie będzie Wasza jedyna podróż,
- oklejenie wózka i jego akcesoriów specjalnymi foliami do pakowania bagaży (lecz wtedy nie wykorzystacie wózka na lotnisku, idąc do bramek)
- chyba najlepszym rozwiązaniem (jeśli planujecie wiele podróży) jest zakup wózka mieszczącego się w kabinie jak bagaż. Producenci aktualnie coraz częściej prezentują na rynku wózki małe i zgrabne, które możecie jak bagaż umieścić nad swoją głową w samolocie. Jeśli planujecie zakup kolejnej spacerówki, może warto rozeznać rynek też pod kątem czegoś, co będzie mogło z Wami polecieć bezpiecznie na drugi koniec świata? 🙂
Jeśli często podróżujecie polecam rozważyć zakup wózka, który nie będzie Wam sprawiał żadnego problemu w podróży i który możecie zabrać ze sobą do samolotu, na pokład. Jest kilka takich wózków na rynku, my wybraliśmy najpopularniejszy Babyzen Yoyo. Szczerze go polecam, szczególnie, że jest na tyle popularny, że wystarczy powiedzieć obsłudze lotniska „YOYO” i wszyscy Wam kiwają głowami, że możecie z nim wejść do samolotu. Największym plusem takiego wózka jest to, że jeśli nie macie bagażu nadawanego, nie musicie czekać na wózek, bo zabieracie go przy wyjściu z samolotu jak walizkę podręczną.