Pewnego jesiennego dnia, gdy pogoda dopisywała, a prognozy na najbliższy czas zapowiadały się wspaniale prawie w całej Polsce, zaczęliśmy szukać noclegu na weekend. Szybko jednak porzuciliśmy pomysł wyjazdu w Tatry, ze względu na to, że ponad większość przyzwoicie wyglądających miejsc było zajętych. Mój mąż popatrzył wtedy nieco „szerzej” i podrzucił pomysł wyjazdu do Sztokholmu, który szybko zaaprobowałam.

Kilkadziesiąt godzin późnej siedzieliśmy już w samolocie: Antoś, ja (w 4 miesiącu ciąży) i mój mąż. Była to nasza druga podróż do tego miasta, więc wiedzieliśmy mniej więcej co nas tam czeka i byliśmy totalnie podekscytowani przygodą. Lot z Krakowa do Sztokholmu trwa niecałe 2 godziny, więc jest to zupełnie znośne z dwulatkiem i równie znośne dla kobiety w ciąży. To co od razu mogę Wam doradzić: wybierając bilety lotnicze, jeśli macie wybór koniecznie wybierzcie Arlandę -ARN jako lotnisko docelowe (zamiast Skavsta – NYO). Niestety ze Skavsty do centrum miasta jest prawie 1,5 godziny jazdy autem, a z Arlandy 40 minutm więc robi to znaczącą różnicę już na wstępie 🙂

W Sztokholmie zarezerwowaliśmy cztery noclegi (pt-poniedziałek) i było to związane głównie z dostępnością lotów. Trzy dni w zupełności wystarczają na zasmakowanie tego miasta. Zatrzymaliśmy się w okolicy National Museum w hotelu Lydmar. Nocleg w centrum był bardzo wygodny z dzieciakami, wózkiem i był dobrym wyborem pod kątem tego co chcieliśmy zwiedzić. Szukajcie hotelu/airbnb najlepiej w okolicy zbliżonej do naszego hotelu, bo to bardzo ładny rejon.

To co w Sztokholmie piękne to zabytki i natura, wkradająca się nawet do centrum miasta. Świetnym miejscem dla dużych i małych jest Skansen – czyli ogromny park z różnymi zwierzakami (jest zarówno mini zoo jak i renifery oraz spory akcent zwykłego ogrodu zoologicznego), mnóstwem miejsc piknikowych, strefą jedzeniową, zabytkowymi budynkami i niesamowitymi widokami. To miejsce spokojnie na cały dzień z dziećmi. Bez problemu z centrum miasta można dojść tam na nogach lub przepłynąć się statkiem/taksówką wodną, który kursuje w Sztokholmie co chwilę i przewozi mieszkańców i turystów w rożne obszary miasta – podrzucam jego rozkład TUTAJ.

Malownicze widoki ze Skansenu na miasto
Wewnętrzna strefa dla dzieci w Skansenie

Zaczynając od ciekawych muzeów – straszliwie polecam wszystkim Vasa Museum, czyli muzeum XVII-wiecznego okrętu zatopionego w Sztokholmie. Może z dwulatkiem zwiedzanie nie będzie zbyt dokładne, ale gigantyczny statek robi olbrzymie wrażenie. Starsze dzieci z pewnością zatrzymają się tam na dłużej, a muzeum jest przyjazne rodzinom i interaktywne. Podrzucam link TUTAJ.

Zaraz przy Vasa Muzeum jest Junibacken, czyli miejsce gdzie maluch i starszak będzie miał swój raj! To sala zabaw/muzeum/kolejka – muszę przyznać, że wiem tylko tyle, ale wygląda to świetnie. NIestety trafiliśmy tam na dzień wolny, więc mimo szczerych chęci nie udało nam się tam dostać… Ale przynajmniej będziemy mieć mocny argument, żeby wrócić do Sztokholmu!

Cały obszar miasta w rejonie pomiędzy Skansenem/Vasa Museum, a starym miastem (Gamla Stan) jest malowniczy i wart przejścia na nogach. Architektura w Sztokholmie fascynuje nawet ludzi, którzy nie do końca są jej pasjonatami. Chodząc zatrzymajcie się na chwilę przy Muzeum Nordyckim, a później przy Kungsträdgården – malowniczym parku.

Wyspa Gamla Stan to stare miasto z malowniczymi uliczkami i kolorowymi kamienicami z XVII i XVIII wieku. Na jej terenie znajduje się średniowieczna katedra i pałac królewski, mnóstwo sklepików i restauracji. My spędziliśmy tam chodząc bardzo przyjemne popołudnie i wieczór.

Gamla Stan

Ze względu na długość pobytu pozostaliśmy głównie w centrum miasta, ciesząc się miłą odmianą od codzienności, spokojnymi spacerami w pięknej jesiennej aurze, podziwiając malownicze widoki. Jedliśmy cynamonki (kanelbullary) i cieszyliśmy się przygodą.

Jeśli szukacie ciekawego, a zarazem bliskiego miejsca do wycieczki podczas przedłużonego weekendu – serdecznie polecam Sztokholm! Jedyne co – koniecznie sprawdźcie pogodę 🙂

Widok z naszego hotelu 🙂