Pamiętam bardzo dobrze nieprzespane noce i nękające mnie dylematy, którymi finalnie dzieliłam się z mężem, a on kwitował „kup który wolisz Kochanie”. 

O co chodzi? Jak zwykle o zakupy, a my kobiety jesteśmy przecież mistrzyniami wydawania pieniędzy. Szczególnie jeśli w grę wchodzi mały bobas, dla którego wszystko musi być nowiutkie, najpiękniejsze i niepowtarzalnie słodkie. 🙂

Chciałam się z Wami podzielić kilkoma przemyśleniami co do wyprawki, którą skompletowałam. Oczywiście to moje subiektywne odczucia, ale moim zdaniem:

1. Warto zainwestować wyłącznie w body kopertowe (rozpinane po całości). Nasz synek przez pierwsze dwa miesiące życia przebierany był zupełnie praktycznie po każdym siknięciu i każde ubranko zakładane przez głowę było dla nas horrorem. Wszystkie body przez głowę uprzednio wyprasowane i przygotowane dla bobaska odeszły do lamusa, a mąż już kolejnego dnia wykupił połowę sklepu i przywiózł nam rozpinane body i pajace. 

2. Nigdy nie ubrałam dziecku śpioszków. Drogie mamy, jak ten „wynalazek” w ogóle się używa?? Nadal ich fenomenu nie odkryłam, my ubieraliśmy maluszka albo w pajacyk+kaftanik, albo w zestaw body+półśpiochy+kaftanik. 

3. Warto kupić zapas pampersów (ok 5-6 paczek na start). My kupiliśmy dwie skończyły się w oka mgnieniu. 

4. Warto zaopatrzyć się w wygodną poduszkę do karmienia. Możecie też lub zamiast tradycyjnego „rogala” rozważyć zakup tzw. karmiuszki, osobiście ją polecam, bo jest bardzo wygodna.

5. Mało wykorzystywaliśmy rożek, ale ten który okazał się wygodniejszy był nieusztywniany, bawełniany i lekki. Drugi był piękny, sztywniejszy i wiązany na szarfę – okazał się mało praktyczny i zbyt sztywny.

6. Warto przed porodem zainwestować w zmywarkę, dobrą pralkę i suszarkę. Nawet jeśli zmywanie i rozwieszanie prania przed porodem sprawiało Ci przyjemność.

7. Warto zrobić zapasy na mniej więcej tydzień po porodzie, abyś miała co jeść. Szczególnie przy porodzie siłami natury konkretnej daty nie przewidzisz, ale możesz mieć zapas spaghetti, pierogów i produktów z dłuższą datą przydatności. Świetną alternatywą jest zamówienie diety pudełkowej (cateringu dietetycznego) na czas po porodzie. Będziecie mogli odpocząć od gotowania w dość trudnym czasie i skupić się na potrzebach swoich i dzidziusia.

8. Elektroniczna niania to moim zdaniem wspaniały gadżet i aktualnie podstawa. Monitor oddechu też się przydaje jeśli chcesz być spokojna. 

9. Pokrycie na prześcieradło pod maluszka lub pielucha z ceratką go jedna z pierwszych rzeczy, które dokupowałam przy moim przesikującym-się-za-każdym-razem brzdącu.

10. Nie wiem czy docenisz tem wynalazek (ale moim zdaniem warto mieć na start) lanolina oraz paczka wkładek laktacyjnych (polecam miękkie wkładki Lovi lub Lansinoh). 

11. Pieluchy tetrowe. Moim zdaniem się przydają do wszystkiego. Ja miałam ich ok. 20 sztuk i było w sam raz.

12. Karuzela nad łóżeczko, to pierwsza zabawka dziecka, a dla Was chwilka wytchnienia. Szczerze polecam, szczególnie, że aktualnie robione są one w dobrej jakości i z pięknymi melodiami. Kupiliśmy tą z Tiny Love Arktyczna Kraina i to był strzał w 10! Przy okazji jedną z pierwszych zabawek był łuk, który zapinaliśmy nad łóżeczkiem lub nad leżaczkiem i synek go uwielbiał (ale nie kupujcie takich zabawek zbyt wcześnie, na wszystko przyjdzie czas).

13. Dobry i zwrotny wózek, przydał się od samego początku, bo nie kupowaliśmy kosza mojżesza, więc wózek najpierw sprawdzał się w domu, a poźniej na spacerach (gondola). 

Podzielcie się Waszymi radami jeśli coś Wam przychodzi do głowy 🙂

A co ostatecznie mi się zupełnie nie przydało? Laktator, podgrzewacz do butelek, butelki i smoczki – mimo, że chciałam synka nauczyć pić z butelki wcześniej odciągnięty pokarm, niestety skutecznie odmawiał.. Ale akurat myślę, że w tym mój synek może być wyjątkiem i u Waszych pociech niekoniecznie będzie tak samo 🙂