Zdrowie jest najważniejsze – prawda? Komfort psychiczny również! Jeśli jesteś w ciąży nie ma już odwrotu – to czego kobiety boją się najbardziej w końcu nadejdzie, a Ty zaczniesz się zastanawiać jak przebiegnie „rozwiązanie”. Dlatego dla wszystkich przyszłych mam, które zastanawiają się jak wygląda poród naturalny lub cięcie cesarskie postanowiłam krótko opisać czego się spodziewać. Bez szczegółów osobistych 🙂
U mnie wszystko tak się poukładało, że mój pierwszy poród odbył się naturalnie (2019), a drugi poprzez cesarskie cięcie (2022). Obu synków rodziłam w krakowskim „Ujastku”, korzystając z apartamentów, o których możecie poczytać TUTAJ.
PORÓD NATURALNY
Masz wyznaczoną datę – orientacyjnie, ale oczywiście poród może nastąpić w każdej chwili (w ciąży donoszonej) pomiędzy 37-41 tygodniem. Chodzisz na kontrole do swojego ginekologa lub do położnej (zazwyczaj im bliżej porodu tym częściej) i czekasz. Możesz robić milion fajnych rzeczy, które teoretycznie mogą przyspieszyć poród wywołując skurcze (np. długie wędrówki), możesz jeść pikantne potrawy np. indyjskie (przed planowanym cesarskim cięciem się tego obawiałam). Jest to mimo małego stresu dość radosne i niecierpliwe oczekiwanie, a kiedy czujesz, że „już się zaczęło” jedziesz do szpitala skupiona na tym co się aktualnie dzieje, wiedząc, że już niedługo będzie po. Nie potrafię tego sprecyzować, ale dla mnie jazda do szpitala na poród naturalny było o wiele weselsza i mniej stresująca niż jazda na planowane cesarskie cięcie. W szpitalu zgłosiłam się na izbie przyjęć (przy zgłoszeniu musiałam także powiedzieć, że mam podpisaną umowę na apartamenty), następnie zostałam zbadana i odesłana do sali porodowej. Na Ujastku sale porodowe dla WSZYSTKICH w ramach NFZ są indywidualne, czyli jesteś na niej tylko Ty, mąż (jeśli decydujecie się na poród rodzinny) i personel. Nie jest to w żaden sposób związane z wynajmowaniem apartamentów, wszyscy na salach porodowych są traktowani tak samo (dobrze!). Na sali porodowej jest dostęp do łazienki, jest piłka, gaz rozweselający, miejsce do położenia swoich rzeczy. Sala jest połączona drzwiami z drugą małą salą, w której jest fotel porodowy na ostatni etap porodu – przechodzisz tam gdy nastąpi na to czas. Generalnie, gdy wejdziesz do swojej sali porodowej, już tam zostajesz aż nie urodzisz 🙂 u mnie trwało to wszystko dosyć długo i z komplikacjami, ale sam przebieg porodu to już indywidualna historia każdej kobiety. Znieczulenia nie odmawiają nikomu, w razie komplikacji wzywany jest lekarz. Ja dla większego komfortu wykupiłam usługę dodatkową – indywidualną położną, która dzięki temu była przy mnie cały czas i to ona nadzorowała przebieg porodu. Jeśli jej nie macie, nie martwcie się, z tego co słyszałam opieka nawet bez usług dodatkowych jest na bardzo wysokim poziomie 🙂 Po porodzie zostałam jeszcze jakiś czas z mężem i synkiem w sali porodowej, karmiąc go, a następnie razem przejechaliśmy do apartamentów.
CIĘCIE CESARSKIE – PLANOWANE
Miałam z góry zaplanowaną datę, godzinę, byłam gotowa i spakowana. Mimo, że miałam świadomość, że wszystko jest nieco bardziej kontrolowane niż przy porodzie naturalnym już na tydzień przed rozwiązaniem byłam zestresowana 1000 razy bardziej niż przy poprzednim porodzie, między innymi dlatego, że w domu zostawiałam swojego starszego 2-letniego synka 🙂 Dodatkowo obawiałam się wielu rzeczy, które mogą wywołać skurcze i sprawdzić, że jednak planowane cięcie nie będzie aż tak planowane, a tego nie chciałam. Wolałam iść na cesarkę w podanym terminie, przygotowana, bez niespodzianek. Już na dzień przed cesarskim cięciem pakowaliśmy z mężem rzeczy do auta, wdrożyłam półpłynną dietę, pożegnałam się z moim starszakiem. Byłam zestresowana zarówno wtedy, jak i w drodze do szpitala. Musiałam stawić się z samego rana na izbie przyjęć i czekać. W czasie gdy rodziłam (marzec 2022), na Ujastku przy wejściu trzeba było wypełnić standardową ankietę o swoim stanie zdrowia (i uprzedzając pytania nikt nie wymagał potwierdzeń szczepienia na COVID ani dla mnie ani dla męża, mimo, że je mieliśmy). Na izbie przyjęć zgłosiłam, że mam wykupioną dodatkową usługę apartamentów i zostałam zbadana. Następnie zostałam poproszona o przebranie się w koszulę nocną i rozstałam się z mężem – on poszedł z bagażami do apartamentów (i tam czekał na dzidziusia, aby go kangurować), a ja zostałam zaprowadzona na salę przedzabiegową. W tym momencie brałam już ze sobą tylko telefon, klapki, koszulę nocną, w której byłam. Na sali przedzabiegowej pielęgniarki pobrały mi krew, założyły kroplówkę nawadniającą, zrobiły KTG. Zostałam też poproszona o wzięcie prysznica i wymycie się specjalnym płynem dezynfekującym do zabiegu oraz dostałam jednorazową koszulę zabiegową. Po dłuższej chwili oczekiwania (od rozstania z mężem trwało to wszystko ok 40 minut), zostałam przewieziona na blok operacyjny, gdzie dostałam znieczulenie, następnie założony został cewnik (już po znieczuleniu) i odbył się zabieg. Wszystko w miłej atmosferze, szybko, bez komplikacji, urodziłam synka o 9.15 rano. Synek został mi pokazany, przytulił się do mojego policzka, a następnie po zbadaniu przez neonatologa pojechał do tatusia się kangurować. Ja dotarłam do nich po zakończonym szyciu i dochodziłam do siebie już przy mężu i synku w apartamencie. Położne pomagały i doglądały mojego stanu, a około godziny 17/18 odbyła się próba pionizacji (czułam się już wtedy dobrze, a pionizacja była nadzorowana przez personel). Apetyt i dobre samopoczucie mi szybko wróciło, więc w dniu zabiegu dostałam już również kolacje (zjadłam ją około 19).
Ogólnie oba porody były inne i inaczej przebiegały. Szpital oceniam rewelacyjnie, poród naturalny u mnie mówiąc szczerze okazał się kiepskim rozwiązaniem, cesarskie cięcie za to wspominam znakomicie. Ale u każdego jest inaczej – mój wpis w żadnym wypadku nie ma nikogo do niczego przekonywać i namawiać, jest jedynie napisany w celach orientacyjnych, bo sama odchodziłam od zmysłów jak to wszystko dokładnie wygląda.
Powodzenia! 🙂
A jeśli chcecie poczytać więcej o pakowaniu torby do szpitala, porodach, wychowaniu i podróżach – zapraszam do przeczytania innych wpisów na moim blogu!